Zabieg miałam zaplanowany w upalny dzień na godzinę 8 rano. Trzeba być oczywiście na czczo, ale warto wypić wcześniej szklankę wody - ja tego nie zrobiłam i był problem z założeniem wenflonu. Zabieg jest wykonywany przy pełnym znieczuleniu, leżąc na placach z głową poniżej barków. Po przebudzeniu miałam założony cewnik, kroplówkę i mierzone tętno. Już po południu zaczęłam wstawać i nawet usunięto mi plastry z ran po to, aby szybciej się goiły. Znieczulenie zniosłam dobrze, już po południu zjadłam obiad. Ból tego dnia, gdyby podawać w skali od 0-10, to 5. Wieczorem już nie brałam tabletki przeciwbólowej, noc przespałam bez problemu, ale rano przed wyjazdem wzięłam tabletkę.
Jedyną uciążliwością, jaką miałam zaraz po zabiegu i jeszcze ze cztery dni po, to był problem z oddychaniem i bólem z prawej strony żeber. Mogło to wynikać z pozycji, w jakiej przebiega sama operacja, jak też z moimi problemami związanymi z kręgosłupem.
Byłam miesiąc na zwolnieniu i myślę, że jest to takie minimum, żeby pochodzić z odkrytymi miejscami po nacięciach. Ważne jest też, żeby nie forsować się w tym czasie.